Oddychasz miarowo, poruszając zgiętymi dłońmi w gęstej przestrzeni sali treningowej, spoglądając kątem oka na mężczyznę w białym ubraniu, który notuje pojedyncze słowa na kartce papieru , poprawiając jednym ruchem zsuwające się z nosa okulary.
- Proszę przyśpieszyć - wychrypuje, na co skinasz bezwładnie głową.
Nogi coraz mocniej Ci drętwieją, a pot spływający strużkiem po skroniach, nie przyjemnie drażni skórę. Przymykasz na moment ociężałe powieki, oblizując językiem zaschnięte od ciepłego oddechu wargi z trudem przełykając ślinę.
- Dobrze, koniec - mamrocze niewyraźnie, naciskając czerwony przycisk "stop" na bieżni.
Uśmiechasz się blado, schodząc leniwie na twardą podłogę, pochylając się łagodnie i układając wilgne dłonie na zgiętych lekko kolanach. Oddychasz ciężko, zerkając przez kilka niesfornych kosmyków na kadrowego lekarza.
- Wszystkie czynności są bardzo dobre. wszelkie wyniki badań również, więc nie widzę przeciwskazań i prawdopodobnie mogę przywitać nową zawodniczkę naszej kadry - uśmiecha się promiennie, podając Ci butelkę wody mineralnej.
- Dziękuję - dyszysz , upijając sporą zawartość plastikowego naczynia, odrzucając go po chwili na sportową torbę.
Mężczyzna skina głową, odrzucając papiery na stos innych , leżących na blacie dębowego stoliczka, zajmując miejsce za biurkiem. Na dobrą chwilę tracisz kontakt z lekarzem, siadając naprzeciw Niego, tępo obserwując wizerunki sportowców, zdobiących niemal każdą ścianę pomieszczenia. Uśmiechasz się , dostrzegając sporo znajomych twarzy, którzy niegdyś tworzyli dla Ciebie autorytet, gdy byłaś małą dziewczynką.
- Tutaj są wszystkie dokumenty i mówię do zobaczenia na wszystkich skoczniach świata - podnosi się z miejsca , wyciągając smukłą dłoń w twoim kierunku, którą ujmujesz w swoją, delikatnie nimi kołysząc.
Uśmiechasz się szeroko, dziękując i rzucając ciche do zobaczenia. Odsuwasz krzesło od mebla, kierując się po swoja torbę , którą przewieszasz przez swoje ramię. Uśmiechasz się ostatni raz w kierunku mężczyzny, opuszczając gabinet. Zatrzaskujesz za sobą stare drzwi, łagodnie podskakując do góry , bardzo ciesząc się z usłyszanej wiadomości. Powołanie do kadry od zawsze było twoim marzeniem. Od czasu, gdy jako mała dziewczynka zakładałaś narty i siadałaś na oddalonej od ziemi, drewniane belce z respektem spoglądając na dłużący się rozbieg i roztaczający się dookoła krajobraz Alp. Na samo wspomnienie uśmiechasz się blado, odpychając od siebie ciężkie drzwi kliniki. Na zewnątrz wita Cię chłodny powiew wiatru. Mrużysz powieki, zapinając pod szyję zamek swojej bluzy. Nagle kamieniejesz w miejscu, tępo spoglądając przed siebie. wszystkie wspomnienia wracając. Wszystkie uczucia znów targają twoim sercem, jak tamtego dnia. Czyli jednak, żadne z Was się nie zmieniło.
- Thomas? - pytasz cicho, mrużąc brwi i uważnie starając się przyjrzeć znajomej sylwetce chłopaka. Blondyn pośpiesznie odwraca się w twoim kierunku. Widzi Cię i dobrze o tym wiesz, ale jedna nie ruszasz się z miejsca. On też nie robi żadnego kroku. Stoi w tej samej pozycji, nawet nie drgając, a Jego spojrzenie przeszywa Cię na wskroś mimo przeciwsłonecznych okularów. Uśmiechasz się blado, poprawiając na ramieniu sportową torbę, łapiąc łapczywie rześkie powietrze.
- Co Ty tutaj robisz? - wychrypujesz niepewnie, zatrzymując się naprzeciw Niego.
Były skoczek bacznie Ci się przygląda, a uśmiech nawet na moment nie znika z Jego twarzy.
- Udało Ci się - wyznaje , ignorując zadane pytanie.
Skinasz bezwładnie głową.
- Tak, udało Mi się !
Od autorki : Musiałam to zrobić. Musiałam wrócić do skoków i zimowego ochłodzenia w te parne dni. Ja po prostu musiałam. Mam nadzieje, że ktoś będzie ;)
Ja będę! Już mi się cholernie podoba i wiem, że zostaję. Wspaniała zapowiedź dalszej historii. Główna bohaterka jako zawodniczka? Wyśmienicie! I do tego Thomas :) Pojawiło się kilka literówek, ale nie warto się nimi przejmować. Chociaż fajnie by było, gdyby zostały poprawione.
OdpowiedzUsuńMogłabym cię poprosić, żebyś informowała mnie na moim blogu o nowościach? Ponieważ nie widzę, żebyś miała obserwatorów. I jednocześnie chcę cię zaprosić do siebie. Link zostawię w zakładce "Spam".
Pozdrawiam serdecznie i czekam :)
Dokonasz cudu, jeśli będę do końca. Nie czytam o Morgim, ale uwielbiam twoje opowiadania i zaryzykowałam. Co z tego będzie? Nie wiem. Ale jeśli zacznę to czytać, co jest równoznaczne z przekonaniem się do Morgiego, to będzie cud! Najpier Bartek, teraz Tomi... Dziewczyno, do kogo jeszcze mnoe przekonasz?
OdpowiedzUsuńJestem i będę, przecież wiesz! Jezuniu były skoczek porysowało mi serce, nie mogę się do tego przyzwyczaić i chyba tego nie zrobię! Dostała się do kadry, wielkie gratulacje, ciekawa jestem co wydarzyło się kiedyś pomiędzy tą dwójką i co będzie dalej ;)
OdpowiedzUsuńMnie by nie było? Jest przecież Thomas, są skoki - druga z moich ulubionych dyscyplin. Nie może mnie tutaj zabraknąć.
OdpowiedzUsuńDostała się do kadry, a przy wyjściu stał Thomas. Kurcze, jestem ciekawa skąd o tym wiedział i czy mieszał w tym palce. :D
Z niecierpliwością czekam na kolejny i proszę o informacje! ;*
Pozdrawiam serdecznie! ;* ♥
Dobry Morgi nie jest zły :D Zostaję :D Dodaję do obserwowanych :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam J.
Jestem zachwycona!
OdpowiedzUsuńPoczątek świetny, zachęcający do częstych odwiedzin.
Za każdym razem, kiedy tworzysz coś nowego już od początku widać niesamowicie dobrze napisany tekst. Jak Ty to robisz? :)
Pomysł bardzo dobry.
Badania, lekarz, kadra, czego chcieć więcej? Zastanawiają mnie relację między bohaterami...
Jestem ciekawa koleknyego rozdziału.
Czekam!
Buziaki! :*
Witaj. ;**
OdpowiedzUsuńNa początku bardzo, ale to bardzo dziękuję Ci za to, że odwiedziłaś mój blog. Jestem Ci niezmiernie wdzięczna za opinię. ;*
Druga sprawa... Dawno u Ciebie nic nie czytałam i nie masz nawet pojęcia jak się stęskniłam za Twą doskonałą twórczością. ;* Wszystko jest świetnie przemyślane, a opisanie- cud, miód i orzeszki. Wszystko mnie tutaj zastanawia i fascynuje, zatem głód na jedynkę jest ogromny!
Dawno nie miałam także okazji czytać nic, gdzie w roli głównej występował Thomas M. :) Miła odmiana, za którą dziękuję.
Proszę, informuj mnie.
Buźka. ;**
Bardzo dobrze, ze wrocilas do pisania o skokach! Zostaje ma dluzej :)
OdpowiedzUsuńMam sentyment z dzieciństwa do Thomasa więc i tutaj mnie nie braknie. Zaczyna się ciekawie, niestety przez wzgląd na wczesną godzinę, praktycznie pogańską, nic sensowniejszego nie potrafię napisać. Przepraszam.
OdpowiedzUsuńPodoba mi się, bardzo!
OdpowiedzUsuńSophie i Thomas już się znają i mają za sobą jakąś przeszłość. Jestem bardzo ciekawa tej przeszłości. Przyszłości zresztą też. ;)
Pozdrawiam i ściskam! ;*
Przepraszam, że dopiero dzisiaj ale jestem. Obowiązkowo jestem.
OdpowiedzUsuńJakoś kiepsko idzie mi opisanie tego prologu (!?) wiec poprostu zgłaszam swoją obecność.
Pozdrawiam ;*
Ja też mam nadzieję, że coś z tego będzie!
OdpowiedzUsuńPodoba mi się, bardzo. Jest składnie napisane, bardzo przyjemnie się czyta. Pokazujesz prawdę, czyli to, że sport to też treningi, zmęczenie, upór, cieżka praca, a nie tylko uśmiechy do kamer i zwycięstwa.
Thomas jawi się tu jako złowroga postać, jakaś mara z przeszłości. Jestem ciekawa, co będzie dalej!
Informuj mnie, proszę.
Zapraszam do siebie, melissamolier.blogspot.com
Obecna! :*
OdpowiedzUsuńWybacz mi opóźnienie, ale nie miałam czasu :( Praca, dom, praca, dom... itp.
Hmmm... Sophie i Thomasa łączy jakaś przeszłość... Ciekawe czy połączy ich także przyszłość...
Czekam na nowy rozdział.
Pozdrawiam serdecznie i życzę dużo weny :*
Hej, hej :*
OdpowiedzUsuńKurcze, trochę mi głupio, bo przez ostatnie kilka miesięcy strasznie zaniedbałam czytanie opowiadań, dlatego też, przepraszam, że nie czytałam Twoich ;)
Ale postanowiłam, że wrócę... no i wróciłam...
Szczerze mówiąc, zapowiada się naprawdę ciekawie :)
Prolog bardzo intrygujący i zastanawiający, także... czekam na kolejny ;)
Mam nadzieję, że poinformujesz o nowościach :)
Buziaki :*
Trafiłam tu dopiero teraz (dlaczego?!!!) I nigdzie się nie ruszam, zostaje! :D
OdpowiedzUsuń